Troszkę "Gran Bolitto" przypominał mi "Lokatora" Polańskiego. Gwiazdorska obsada, antywojenne podteksty, galeria dziwacznych postaci o odrębnych orientacjach seksualnych, trzy sceny dekapitacji. Film nieco przegadany, acz interesujący. Na pewno jedyny w swoim rodzaju. I tasak w dłoniach morderczej Shelly Winters.