PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=857}

Cedry pod śniegiem

Snow Falling on Cedars
6,9 1 351
ocen
6,9 10 1 1351
Cedry pod śniegiem
powrót do forum filmu Cedry pod śniegiem

Film został zmiażdżony przez krytyków i zapomniany przez widzów. Tymczasem mamy do czynienia z wartościowym obrazem. Jest to poruszająca opowieść o uprzedzeniach kulturowych i rasowych, o trudnej próbie uporania się z własną przeszłością, o tym jak wojna w dramatyczny sposób wpływa na ludzkie losy, o tym że nie można zapominać o sprawiedliwości i zwykłej, ludzkiej uczciwości. Ale to również opowieść o wędrówce w najlepsze czasy u większości ludzi - czasy dzieciństwa, gdy wszystko wydawało się beztroskie i piękniejsze.

Jak widać, całkiem sporo tematów (do tego dochodzi jeszcze ważny wątek miłosny), a jednak całość jest opowiedziana w równy i klarowny sposób, w czym nie mała zasługa bardzo dobrej reżyserii. Natomiast wybitne są tutaj bez wątpienia zdjęcia Richardsona oraz muzyka Newtona Howarda. "Cedry pod śniegiem" są utrzymane w poetyce filmów Malicka, co mi osobiście niesłychanie przypadło do gustu. Tutaj kadry mają olbrzymie znacznie. Szczególnie dwie sceny zapadają w pamięć: deportacja Japończyków z wyspy oraz wspomnienie Ishmaela z czasów wojny w której brał udział, zilustrowane potężną muzyką (słynny już utwór "Tarawa"). Więcej szczegółów nie wypada zdradzać, bo tajemnica jest niezwykle istotnym elementem tego obrazu.

Należy wyróżnić aktorstwo. Mam tu na myśli pojedynek von Sydow - Rebhorn. Dobry jest też Hawke. Przyczepić natomiast można się do zakończenia made in "hollywodzki patos". Ale to też na siłę, bo wiadomo, że film jest amerykański i w sumie to tak jakby czepiać się obrazów Felliniego za to, że są głośne, sprośne i szalone. "Cedry pod śniegiem" należy głównie pochwalić. To "zaginiony" klejnot amerykańskiego kina.

ocenił(a) film na 8
La_Pier

Nic dodać, nic ująć.

ocenił(a) film na 9
La_Pier

dokładnie , bardzo fajny film,pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
La_Pier

I słusznie został zmiażdżony. Skopano w nim wszystko, co tylko dało się skopać i to pomimo widocznej staranności i chyba niezłego budżetu. A o powrocie do dzieciństwa jest wiele lepszych filmów.

Scenariusz żałosny – od początku widać, że nasz Hawke się przemoże i pomoże, od razu wiadomo, że Kazuo nie zostanie skazany, a nawet że chodziło o wypadek – i to nie jest wcale spoiler, to po prostu widać. Film przez to pozbawiony został całkowicie dramatyzmu, suspensu, fragmentami jest zwyczajnie nudny. Cześć wątków i scen w ogóle niepotrzebna (np. przygody Kazuo na froncie, wystarczyło powiedzieć że walczył po naszej stronie i pokazać go w mundurze, ale nie, reżyser musiał się wykazać jeszcze większą dawką kiczu), można też byłoby skrócić trochę ten obraz i spróbować jakoś zagęścić atmosferę.

Zdjęcia rwane i utrudniające oglądanie, a czasem wręcz zorientowanie się, o co akurat chodzi – zapewne była to nieudana próba nadania dramatyzmu letniej historii.

Sztampa, stereotypy i poprawność na każdym kroku – ciężkie życie mniejszości, oczywiście wszędzie sami dobrzy i prawi Japończycy, jakiekolwiek uprzedzenia bądź brzydkie zagrywki (oszustwo z ziemią) tylko po stronie białych, stary, lecz o złotym sercu adwokat, mądry sędzia, prawy lokalny wydawca, niewinne dzieciaki i tragedia wynikająca z ich rozdzielenia.

Patos zupełnie nie na miejscu, źle wycelowany i przez to miejscami wręcz śmieszny – Jeśli wiemy, co się w tym samym czasie działo np. w Polsce, albo co wyczyniali sami poddani cesarza, to grzeczne i łagodne internowanie paru tysięcy Japończyków było naprawdę najmniejszą rzeczą, jaką mógł zrobić w czasie wojny rząd USA. Jednak przedstawiono to prawie jak wysyłanie Żydów do gazu, a potężna muzyka (jedyna udana rzecz w filmie) sugerować ma chyba, że połknie ich Sauron i nikt z nich już nie wróci na stare śmiecie.
Płacz nad zabieranymi japońskimi przedmiotami miał być chyba przejmujący – a w tym kontekście wyszedł, głupio powiedzieć, śmiesznie.

Jednak nawet tych stereotypów i uprzedzeń, które na pewno istniały, reżyser nie potrafił przekonywująco pokazać. Brak jakichś ostrych słów, złych spojrzeń, przezwisk i bijatyk dzieciaków, krótko mówiąc – autentycznej niechęci, czy nieufności między dwiema społecznościami, wszystko to jest jakieś letnie i ugrzecznione. Ot, czasem ktoś rzuci "Japs". W zasadzie porządne uprzedzenia reprezentuje w filmie tylko lekarz sądowy (charakterystyczny Max Wright, czyli Tanner od Alfa), a dlaczego? – bo był na wojnie, widział trupy żołnierzy zabitych przez Japończyków w walce wręcz i rana mu się skojarzyła z ciosem kendo. Nic dziwnego, każdemu w jego sytuacji tak by się skojarzyło i prawie każdy w jego sytuacji patrzyłby na takich obcoplemieńców, jak na wrogów.

A propos letniości - w filmie nie wykorzystano należycie nawet tej zimy i pięknych cedrów. Nie czuć tu klimatu ciężkiej, surowej zimy (a wystarczy spojrzeć jak taki klimat stworzono chociażby w szwedzkim "Let The Right One In"), ani nawet – ciężki grzech w filmie o śmierci rybaka – atmosfery trudnego, prostego, nadmorskiego życia. Przeciwnie, wszystko jest kolorowe, czyściutkie, aktorzy wymuskani i wypacykowani, jakąś prozę życia w postaci starości reprezentuje chyba tylko von Sydow. Poza tym, jak na prowincjonalną dziurę, mały sąd i proces rasowy – wszyscy tacy porządni, logiczni, oddani sprawiedliwości i jeszcze przestrzegający procedur na dodatek <wymioty>
Ten motyw można było pokazać np. jak w "Missisipi w ogniu", albo we wspaniałym "Czarnym dniu w Black Rock", lepiej, czy gorzej, ale miałoby to jakieś ręce i nogi. A tak – nawet problem rasowy wyszedł tutaj bezpłciowo.

ocenił(a) film na 7
Martinn

Z niemalże wszystkim w Twojej wypowiedzi się zgadzam, bardzo trafnie to wszystko ująłeś! Mimo to moja ocena to aż "siódemka". Jako całość bowiem obejrzałem z zainteresowaniem i przyjemnością, pomimo montażu rozwlekającego film do granic obrazu artystycznego o stonowanej fabule, pozbawionego suspensu. Muzyka za to jest niezwykła, wręcz fenomenalna, soundtrack jako taki zasługuje na najwyższe słowa uznania, tyle, że w wielu momentach filmu przydałby się bardziej nostalgiczny a mniej patetyczny podkład. Zdjęcia niezłe, klimat jest, zimy w tamtych okolicach potrafią być surowe, może ta nie była akurat z tych cięższych... :)
W sumie nostalgia jest tu zaletą, klimat, zdjęcia, gra aktorska (Max von Sydow!), no i muzyka - to wszystko na plus.
"Tylko chodzi o to, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów" - a o tych minusach wszystko w poście powyżej! :)

ocenił(a) film na 10
Hoodzielec

Nic dodać, nic ująć...

ocenił(a) film na 7
La_Pier

To dobry, solidny film który opowiada mało znaczącą, a na pewno pominiętą kartę historii II WŚ. Udane zdjęcia, dobra muzyka, fabułą dość rozszczepiona, ale jednak klarowna. Brak w tym silniejszych emocji, zrywów, film jest raczej nostalgiczny, wyważony. Co do nieuznania przez widzów i krytykę, to kosztował 35mln$, zarobił 23mln$. Podzielił tym samym los wielu produkcji mniej przebojowych, a jednak będących kinem wartościowym. Być może jak w skeczu Psy III "za mało *urwa. *urwa" czyli nachalności i hollywoodzkiej ekscytacji tanim patosem i efektownością. Chociaż ten patos też tutaj jest, ale nie tak rozdmuchany. Jak na mój gust to dobrze spędzony czas, polecam:
7+/10

ocenił(a) film na 7
Muszrom

zgadzam się, film wartościowy i warto go zobaczyć. Daje 7/10.

La_Pier

PANIE KOLEGO ZUPELNIE SIE Z TOBA ZGADZAM I PAMIETAJ TEZ ZE PRZEPIEKNY I MADRY FILM TEGO SAMEGO REZYSERA PT."KRAINA WIECZNEGO SZCZESCIA"PRZESZLA KOMPLETNIE BEZ ECHA...FILM JAK NAJBARDZIEJ ZASLUGUJE NA OSCARA A JAK NIE NA TO NA SAMA NOMINACJE...SWIETNY FILM Z REWELACYJNA ROLA HOPKINSA I YELCHINA...

ocenił(a) film na 8
La_Pier

W równowaznym i równoleglym zestawieniu przeszłości i teraźniejszości, film ten wywołuje równoczesnie - zarówno ból jak i piękno - opowiadając spoza romantycznych klisz o tragedii tej niezwykłej miłości. Wyjątkowa starannie i niemalże "ostrożnie" wyreżyserowane i imponująco zagrane.

Oczywiscie do naszej juz "rodzimej" tradycji nalezy jak zwykle spartaczenie tytulu - bez tego to by juz sie tu nie obylo! Ci bezrozumni goscie, ktorym przypisano te role - wymyslania "sobie" polskiego tytulu - najwyrazniej "jak im popadnie" - postanowili tym razem po prostu kompletnie sobie "przeinaczyc" caly sens orginalu - tu juz nie chodzi o "SNiEG padajacy na cedry" - tylko - no LOOOLZZzzz - no prawie ze o "CEDRY padajace na snieg".... ;D))).... Ja wcale bym sie nie zdziwil gdyby ci geniusze naprawde na cos takiego wpadli - w kazdym badz razie z tymi "Cedrami pod sniegiem" juz byli bardzo temu blisko... ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones